niedziela, 26 sierpnia 2012

"Kilku kumpli weź, patyk albo dwa...." bajkowe lata dzieciństwa :P

Wróciłam!!!! 
Praca, praca, praca....no i odrobina życia prywatnego. Tak wyglądały ostatnio moje dni. Ale to już za nami i w końcu mam wolny dzień, który mogę przeznaczyć dla znajomych i dla siebie. Jednakże trzeba przyznać, że nie mam chyba zbyt dobrych układów z chmurkami, bo szyki pomieszał mi ciągle padający nad stolicą deszcz. I co w tym momencie z sobą zrobić??

I jak tu nie przykryć się kocykiem??

Biorąc pod uwagę "złośliwość natury" musiałam zrobić zmianę planów. Co jak co, ale w takie dni jestem 100 % misiem, a moim priorytetem życiowym jest zakopać się w ciepłym łóżeczku z ciepłą herbatką, dobrą książka/filmem i opatulona kocykiem obserwować te spływające kropelki na oknie. :D
Malinowa (!!!!!!!!) herbatka i dobra książka - stały zestaw na deszczowe dni :P

A co jeszcze może pomóc nam przetrwać taki zimny dzień. Każdy z nas ma zapewne swoją ulubioną bajkę z dzieciństwa. Moją bez wątpienia jest "Miś o bardzo małym rozumku" :P Czy już wiecie o kim mówię?? Tak Tak to on - ukochany KUBUŚ PUCHATEK. 


Tu nie są potrzebne żadne słowa :D

Przygody Kubusia Puchatka i jego kompanów zawsze wywołują u mnie uśmiech na twarzy i poprawę nastroju. Bo czy może być coś wspanialszego niż przyjaciele na dobre i na złe?? Świrnięty Tygrys czy Królik, który ma bzika na punkcie swojego ogrodu. A te ich piosenki?? Coś wspaniałego!!!!

Dzisiaj zaczęłam oglądać "nową" wersję Kubusia, który wraz z Tygrysem, Tosią i psem (nie pamiętam jeszcze imienia;() wciela się w rolę detektywa i rozwiązuje zagadki mieszkańców Stumilowego Lasu. Nie zawsze szybko, ale zawsze zabawnie i szczęśliwie kończą się ich poszukiwania.  Niektórzy z was może pomyślą, że to już mi nie wypada "Co ona wyprawia - ogląda bajki??!!!!" Oj tam!!! :D

A jakie są wasze ulubione bajki z dzieciństwa i czy nadal tak jak ja jakieś oglądacie?? A może znacie lepszy pomysł na deszczowy dzionek??

Hmmmm.....Już prawie druga więc mój "brzuszek burczy, bo się kurczy" a żeby temu zapobiec to czas na wypasiony niedzielny obiadek :D

A tu coś z dedykacją dla moich wspaniałych "kumpli" :P Obiecałam, że o nich wspomnę w kolejnym poście.:D Zatem.....Panie i Panowie.....

Special for you :P <3

Eisblonde92



środa, 15 sierpnia 2012

Weekendowy nie-weekend czyli co się działo w ekspresowym skrócie

I tak po wielu dniach posuchy nad Lubelszczyznę zawitał deszcz. 

Nawet Coldplay o tym śpiewa

Tak czy inaczej, przez delikatnie rzecz biorąc - anomalie pogodowe - od paru dni nie mogliśmy zrywac malinek i ogólnie z tego tytułu zrodził się niewyobrażalnie wielki przypał : malin jest więcej niż ilośc naszych rąk podniesiona do miliardowej potęgi (tak na moje oko xd) więc przez najbliższe dwa dni, podczas których  moje szare podwórko rzekomo ma zamienic się w słoneczną Rivierę będę jesc, spac, ogólnie rzecz biorąc ŻYC! w polu pomiędzy krzakami. Prawdopodobnie przez tę parodniową malinową dezercję jak i dzisiejsze święto cały czas myślę, że mamy weekend.. ;D

Niemal równocześnie z deszczem pod Lublinem świat obiegła informacja, o której mówili nawet w wiadomościach w tv. Ridż ma już dośc i odchodzi z serialu. Ciekawa tylko jestem w jaki sposób umrze i za ile lat będziemy mogli byc tego świadkami w Polsce. Bez kitu, to bedzie naprawde, worth seeing.

Ubliżające byłoby stwierdzenie, że Ronn Moss to aktor jednej roli. Wprawdzie chyba nie zagrał nigdzie indziej ale np. wystąpił we  włoskim "Tańcu z Gwiazdami". Pamięci gawiedzi zapisał się jednak jako niezłomny Ridż. Na naszych oczach brał ślub, umierał <!!!>, płodził dzieci, młodniał i się starzał. 

Ostatnio razem z Eisblonde zrobiłyśmy sobie questa w policzeniu ile razy Ridge powiedział "to jedyne" sakramentalne "tak" Brooke. Ten jedyny raz miał miejsce 7 razy ale coś mi się nie chce wierzyc, że tak mało^^ Podejrzewam, że jeśli mają na sumieniu ślub "na szamana" (zdjęcie poniżej....), to może producenci wierzą w ideę szczęśliwej 7ki ;D


Chyba bez komentarza...

Dzisiaj prawie jak niedziela, więc już pora na niedzielny obiadek :D W następnym poście wrzucę przepis na zupę-krem z cukinii (mmm!!) i recenzjo-przemyśleniowy wpis o tzw. "spodniach na dyszlu szytych", czyli rurkach :D

Stay tuned!

A poobiedni chillout warto rozpocząc z wysoką sztuką. Ridż, jak wiadomo, był wysoki, a w to, że utalentowany nie wątpił chyba nikt. Na koniec posta wręczam wam linka cudem odkrytego i wygrzebanego z czeluści youtube'a! Ronn - Ridż i jego ckliwo- sentymentalna ballada śpiewana nie tylko do Brooke ale i do miliona wiernych fanek! Te oczy, ten wzrok... Szkoda tylko, że nie zsynchronizowali ruchu ust do słów piosenki ^^ Nie czepiajmy się szczegółów. Ladies and Gentelman! Ridż!

Afteeeer Aaaalll Thiiiisss Timeeeeee...

@Plätzchen_Monster


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Filmy, seriale i manie :D

Kolejny nudny dzień w pracy, gdzie po porannym młynie mamy chwilę "przestoju i spokoju". Co wtedy robić, gdy sprawdziłam już fejsa (a nic nowego chyba nie zmieni się w trakcie kilku minut co nie?? :P), gmaila i wszystkie plotkarskie portale (ile razy można czytać o Kim czy sensacyjnej ucieczce Katie od Toma :D)?? Wtedy najwyższy czas znowu podzielić się z wami swoimi przemyśleniami. Dzisiaj kolejny raz coś o czasie wolnym Eisblonde92, który jakoś umyka jej czasami za szybko, a czasami się taaaakkkkk dłuuuuużżżżżyyyyy :P.
Wraz z Plätzchen_Monster jesteśmy notorycznymi serialomaniaczkami. Czego my to już nie oglądałyśmy. Ukryta prawda, Julia, Rozmowy w toku a nawet Woli& Tysio :P. Jednakże kilka pozycji jest tylko moją domeną, m.in. The Vampire diaries, True Blood czy  ostatni serial Legend of The Seeker. Pewnie wyciągnęliście już dobre wnioski - kocham filmy i seriale fantasy oraz sagi o wampirach. Ten dreszczyk emocji, jedna wielka niewiadoma....Mniam Mniam:P
Dzisiaj zamierzam podzielić się z Wami moją nową "obsesją" Legend of The Seeker" - serial fantasy w Polsce znany jako Miecz Prawdy.

Legend of the Seeker


Na początku opowiem Wam krótko o fabule. Jest to adaptacja znanej już milionom czytelników serii Terry'ego Goodkinda. Sklada się z 2 sezonów, liczących po 22 odcinki. Po tajemniczej śmierci ojca życie Richarda Cyphera - Młodego mężczyzny zmienia się nie do poznania. Nagle w jego życiu pojawia się tajemnicza Kahlan Amnell - piękna spowiedniczka, uciekająca przed grupą rycerzy. Przyszłość świata jest niepewna i tylko Richard może zapobiec katastrofie i uratować od zagłady.
Jeszcze możecie oprzeć się pokusie narażenia się ACTA i innym organom?? To może to Was przekona. Na pierwszy rzut oka jak zobaczyłam trailer pomyślałam sobie "fajnie - kolejny dobry "odmóżdżacz" na wieczory przy pucharku z lodami".

Również filmiki o Legend of the Seeker z piosenkami Within Temptation skusiły mnie do sięgnięcia po niego.

http://www.youtube.com/watch?v=jRX0TIe2jyY 

Pierwsze odcinki oglądałam z lekką dozą niepewności, czy warto poświęcać około 40 minut na oglądanie tego serialu. Dziś mogę wam już powiedzieć  BYLO WARTO!!!! Każdy kolejny odcinek to osobna historia, którą z pozostałymi łączą główni bohaterowie - Richard, Kahlan i Zeddicus Zu'l Zorander. I z całą pewnością każdy znajdzie tu coś dla siebie?? Dlaczego tak sądzę?? Ponieważ mamy tu opowieść o miłości, walce dobra ze złem, walce o przetrwanie, okraszone dowcipami bohaterów i ich docinkami. Również wzrokowcy znajdą coś dla siebie. Bridget Regan w roli pięknej i walecznej Kahlan oraz Craig Horner jako Richard.Richard ze swoim ciałem,  każdą z nas przyprawi o palpitacje serca. Która z nas mogłaby sie temu oprzec. Napewno nie JA.

  
Richard Cypher

Kahlan Amnell

Podsumowując: Jeżeli nie wiecie co zrobić ze swoim czasem, a chcecie odprężyć się i zrelaksować.Nie zastanawiajcie się tylko bierzcie wasze myszki od komputerów w dłoń i oglądajcie Legend of The Seeker - Miecz prawdy.

Eisblonde92




sobota, 11 sierpnia 2012

Ciastka, śrubokręty i inne wtręty czyli pracowita sobota :D

Sobota - sam środek weekendu. Dziś po wieeelu miesiącach rozłąki spotkałam się przy kawce i ciasteczku z moją przyjaciółką, którą zostawiłam na pastwę losu w Lublinie (tzn. zajmuje się studiowaniem i praktykowaniem ;)). Ogólnie podejrzewam, że wiele osób miało w godzinach 14-18 czerwone uszy, bo jak to zwykle bywa, na tapecie było sporo plotek i ploteczek ^^

Nuta na sobotę ;))

Powiem szczerze, że Agata zainspirowała mnie do głębszego zastanowienia się nad definicją zakupocholizmu. Do tej pory wydawało mi się, że pod tym jakże modnym ostatnio pojęciem kryje się m.in. moje uzależnienie od zakupów maseł do ciała w Superpharmie, albo ciągłe łażenie po sklepach, które skutkuje ucieczką czasem nawet spod przymierzalni, bo dopiero wtedy uzmysławiam sobie, że jednak nie potrzebuje piątej pary spodni....Nvm, tak czy siak - jak się okazało, nie jest ze mną aż tak źle. Ptaszki cwierkają, a nawet nie tyle cwierkają co przyznają się jak na spowiedzi, że w wirze zakupów chciały sprezentowac sobie śrubokręt płaski (?!)... omg. Rzeczywiście, zakupocholizm to ciężka sprawa. 
A zwłaszcza, jeśli jest chorobą postępującą i robi przerzuty na narzędzia remontowe.


Btw. nie jestem ignorantem i potrafię odróżnic śrubokręt od kombinerek ale robiąc mały research w necie zorientowałam się jak bardzo rozrosła się rodzina śrubokrętów. Śrubokręt = wkrętak a ich jest kilka rodzajów : krzyżowy, płaski (tak, ten który chciała kupic Agata), płasko-krzyżowe, 6kątne i tu znów - wewnętrzne i zewnętrzne, automatyczne, z grzechotką...Tu na fotce - płaski.



A teraz może coś przyjemniejszego^^

Agacię ugościłam ciasteczkiem, które zawiera MALINY! Wczoraj Agacia zakomunikowała mi na fejsbukowym czacie, że OD DZIŚ (^^) przechodzi na dietę i mam pod żadnym, ale to żadnym pozorem nie kusic jej ciasteczami ani chipsami, oooo nie. Miałam dośc trudny orzech do zgryzienia, a że u mnie nie orzechów ale malin pod dostatkiem (jak już wspominałam we wczorajszym poście) a przez przypadek miałam pod ręką przepis na dietetyczne ciasteczko, wiedziałam co upiec, aby osłodzic nam dzisiejsze popołudnie ;))

Oto przepis ->

Składniki - Zutaten - (na sensowną porcję!!):

  • 2 jajka
  • około 10 płaskich łyżek otrąb (rodzaj nie ma znaczenia)
  • mały jogurt light, o dowolnym smaku -> uprzedzam, nie zużyjemy raczej całego
  • galaretka owocowa sztuk 1
  • cukier do smaku
  • budyń waliniowy/śmietankowy sztuk 1
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • owocki do dekoracji, u mnie malinki ;D
  • rodzynki, bakalie - niewielka ilośc, np. łyżka
A teraz moi mili, instrukcja obsługi powyższych składników czyli swoiste KNOW-HOW :

Do miski, albo poprostu - głębokiego talerza wsypujemy otręby, proszek do pieczenia oraz jajka. Mieszamy, mieszamy, mieszamy. Dodajemy do tego jogurt light ale tak aby nasze ciasto miało odpowiednią konsystencję - u mnie była to 1/3 kubeczka ;) Dodajemy do tego rodzynki i cukier - do smaku ;) Wlewamy ciasto do podlużnej foremki i pieczemy około 25 min w temperaturze 180 st. Wyjmujemy z piekarnika i zostawiamy aby ostygło.

Edit : Moja foremka miała wymiary 15 x 35 cm!!

W tak zwanym międzyczasie robimy galaretkę - według przepisu na opakowaniu. Zostawiamy ją, by ostygła.Gdy zacznie "krzepnąc" będziemy się nią zajmowac, ale o tym dalej ;)

A co z budyniem? Już piszę. I tu nie będzie żadnego zaskoczenia - budyń również według przepisu z opakowania ;) 

I teraz uwaga! Pełne skupienie. Podam odpowiednią kolejnośc wykonywanych czynności :
  1. Na ciasto wlewamy ciepły budyń.
  2. Na budyń kładziemy owocka :D
  3. Na ciasto z budyniem i owockami wylewamy galaretkę (dopiero gdy zacznie krzepnąc ofc) i zostawiamy do ostatecznego okrzepnięcia, ostygnięcia itp itd.
Smacznego!!!! :)

Powiem tak - Agaci ogólnie smakowało ;) Jako dowód, że ciasteczko wyszło niczego sobie, załączam zdjęcia xD







I na talerzyku ;) Chwilę przed ostatecznym wchłonięciem!

@Plätzchen_Monster

piątek, 10 sierpnia 2012

Moje znoje part.1

I żeby dobrze wczuc się w problematykę tego posta najpierw kliknij w ten link.

Dziś, wczoraj i pojutrze.... MALINKI.


Dla osób postronnych maliny są wspaniałymi owocami, o słodkim smaku, dobre do dżemu, soku, no poprostu i do tańca i do różańca. Ale dla innych, czyli dla tych, którzy muszą je zrywac aby później trafiły na Pańskie stoły, zazwyczaj rysują się jako owoce zdradliwe, piekielne, ciapowate i niesmaczne. 
Moja opinia o malinkach nie jest wprawdzie aż tak spaczona ale po wczorajszym zbiorze, w zimną i wietrzną pogodę (co paradoksalnie "zaowocowało" dzisiejszym kiepskim samopoczuciem i bólem głowy) nie mam o nich zbyt dobrego zdania. 

Prawda jest taka, że są baaaaaaaaaaaaaaardzo mało kaloryczne (ledwie 29 kcal na 100 gramów), smaczne i nadają się praktycznie do wszystkiego. Ja dosłownie wyjadam łyżkami wszelkie domowej roboty dżemiki malinowe, teraz - przez zbieranie, a co za tym idzie, częstsze przebywanie w towarzystwie tych małych koleżanek - jem je prosto z krzaka. Niestety nie kończy się to zawsze dobrze xDD

Powinnam wrzucic tu przepis przykładowej kolacji z wykorzystaniem malin (kefir/jogurcik, malinki, otręby i amu amu) ale dziś nie dam rady.. ;( Moje pokaleczone łapki za bardzo jeszcze drzą od trzymania miseczek z owocami (biedactwo...;((( xd). Więc na coś fajnego przepis będzie jutro, bo co się odwlecze to nie uciecze a wręcz przeciwnie - będzie jeszcze lepsze! ;)

Na osłodę kolejna piosenka o malinkach - tym razem, bardziej ambitna (chociaż w sumie...??) -> Baby Turtle Eating A Raspberry :) :)

@Plätzchen_Monster

środa, 8 sierpnia 2012

Jak uciec spod nadopiekuńczych skrzydełek rodziców - czyli niedziela nad jeziorem


Czy tez tak macie, że czasami chcecie gdzieś uciec,pobyć sami i nie słyszeć całego szumu wokół was?? Jeżeli tak, to pewnie mieliście do czynienia z stworzeniami roztaczającymi swoje macki pod pozorem miłości i troski, a tak naprawdę żądającymi naszego bezgranicznego posłuszeństwa i oddania. Tak, Tak to oni - nasi kochani RODZICE.
W końcu po dłuższej nieobecności w domu, gdy w trakcie rozmowy telefonicznej słyszałam już tylko pytania "kiedy przyjedziesz i na jak długo??" wybrałam się do rodzinnego gniazdka na weekend. Tylko że ile można przebywać w domu jeżeli za oknem słońce praży a termometr wskazuje około 30St. C. a do tego rodzice ciągle mają nieuzasadnione pretensje o wszystko. Wtedy musimy szukać ochłody i ciszy gdzie indziej. Jak wiecie uwielbiam lody, ale nie zawsze mam je pod ręką. :( Tak tez było w niedzielę. Dlatego też mieszkając na Pomorzu, gdzie główną atrakcją są liczne jeziora, wpadłam na idealny sposób na niedzielne popołudnie. Wraz z kuzynką (btw. czasami troszeczkę nadpobudliwą) postanowiłyśmy wybrać się na wycieczkę rowerową nad jezioro. Przyjemne z pożytecznym. Z jednej strony możemy spalić kalorie po sycącym obiedzie (no bo przecież musimy zjeść porządny niedzielny rodzinny obiadek - niedojadanie studentów w oczach rodziców przybiera kolosalne rozmiary :P) a z drugiej aktywnie spędzić czas na zabawie. Ci co nie umieją pływać (w tym ja - ilu to juz próbowało zmusić moje niepokorne ciało do unoszenia sie na wodzie) niech się nie przejmują. Wystarczą min. 2 osoby i troszeczkę wyobraźni, aby nawet blisko brzegu dobrze się bawić i przenieść się znowu w krainę dzieciństwa.
Jezioro troszeczkę mnie rozczarowało. Chociaż wody przybyło i został zrobiony nowy pomost to przejrzystość wody pozostawiała wiele do życzenia. Wiem, wiem żądam nie wiadomo czego, ale taka już jestem i tego nie zmienię. :P Niby nie było tak źle, ale gdzie się podziała ta czysta, klarowna woda? No pytam się gdzie? Cóż nie można mieć wszystkiego. Pomimo tych małych rozczarowań miło spędziłam czas, a niedzielne popołudnie zaliczam do udanych.

@Eisblonde92

Szorty!

Miley Cyrus zna chyba każde dziecko. Ja specjalnie za nią nie przepadam, chociaż Eisblonde92 uważa mnie za kryptofankę Hany Montany <lmao>.

Dziś wykorzystam wizerunek Miley do opisania jednej z najważniejszych rzeczy, jakie stworzył człowiek. SZORTY.

Szorty, jak wiadomo, są krótkimi spodniami, o różnych krojach, materiałach (ja uwielbiam dżinsowe) i kolorkach. Generalnie podejrzewam, że obecnie służą do okrycia nóg latem, aczkolwiek niektóre dziewczęta chętnie eksponują swoje smukłe (albo i niestety nie....) kończyny również zimą. Wszystko jest kwestią gustu, więc tego nie będę rozgrzebywac, ale nie da sie zaprzeczyc - szorty pasują praktycznie do wszystkiego. 

Pierwotnie szorty a raczej : krótkie spodenki mieli zaszczyt nosic jedynie mali chłopcy; z biegiem czasu szorty stanowiły częśc ubioru amerykańskich żołnierzy stacjononujących w krajach, które śmiało można uznac za tropikalne. Obecnie, szorty sa zaliczane do tzw. casual outfit - nie spodziewałabym się więc, że założy je szef dużego koncernu na spotkanie biznesowe :P

Powrócmy do Miley. Kto z nas nie pamięta teledysku do piosenki "Party in The U.S.A"? :D Moje pierwsze odczucie było takie, że jest to reklama
a) szamponu do włosów, jakiego używa Miley
b) butów Miley

Teraz jednak stanowczo stwierdzam - NIE! Tam główną rolę grają jej nogi, eksponowane przez seksowne szorty. Niżej wrzucam fotkę z planu teledysku (nie patrzcie na minę Miley!!!) :

Miley na planie - ale i tak, ma fajne szorty :D
Jakbyście nie pamiętali jaka akcja była w tym teledysku - co się w nim działo i jaką to niesamowitą historię chciała nam przekazac artystka - uszczęśliwię Was jeszcze linkiem ;)

Dobra a teraz wtręt osobisty. Sama dłuuuugo nie nosiłam takich spodenek, bo poprostu - nie miałam figury, żeby to robic ;) Od kiedy cudownym zbiegiem okoliczności mieszczę się w rzeczy parę rozmiarów mniejsze mogę sobie sprawiac takie drobnostki ;)
Swoje szorty kupiłam w Outlecie Terranovy  (przystanek : Dworkowa). Kosztowały śmiesznie tanio - z 60 zł na 15 ;) I to dłuuuuuuugo przed przecenami ;) Możliwe, że udałoby mi się znaleźc jakieś taniej ale to tylko w second-handzie xD




 Nowy post już wkróce ! Stay tuned ! :D

Outlet Terranova
ul. Dworkowa 4 (przystanek: Dworkowa, na rogu ul Puławskiej)
Warszawa

@Plätzchen_Monster